Back home

Heej!

Przepraszam za tak długą nieobecność.Usprawiedliwie się tym,że od soboty do poniedziałku byłam na wsi-jednak weekend.Także króciutko spróbuję opisać te 3 dni ;)

Sobota:

Wreszcie pojechałam na zakupy na rynek.Już niewiadomo ile obchodziłam centrum handlowych i nic nie znalazłam,także ostatnia szansa-rynek.Właśnie tam kupiłam wiele rzeczy,które chciałam,np.spódnica maxi,rzymianki,bokserkę.Byłam z rodzicami tam dość długo-około 5 godzin(rekord).Potem pojechaliśmy do domu,coś tam zjedliśmy i pojechaliśmy na zakupy spożywcze.Potem wróciliśmy do domu,ja pospałam,bo wstanąć o 6,to jest zło.Byłam tak zmęczona.A na dodatek nie sama się obudziłam,a mnie obudzili,także byłam zła i niedospana.Tam nic prawie nie robiłam,a pod wieczór przyjechali przyjaciele taty i tam byli dość długo,a ja niby wyspana w dzień,też do godziny 1 nie spałam.

Niedziela:

Z rana mnie było baardzo niedobrze.Nie chcę o tym mówić,ale ranek nie był najlepszy.Chyba zbyt dużo zjadłam wiśni.A tak to cały dzień był chill,nic nie robiliśmy,odpoczynek ;)

Poniedziałek:

Pojechałam do drugiej babci i znowu ranek nie był najlepszy,bo znowu źle,chociaż nie przesadzałam z jedzeniem.No ale już później było mi lepiej,ale podczas tych dwóch ranków strasznie mnie drażniło jedzenie.Na 12 pojechałam do kościoła,bo był fest św.Jana.No 1,5 godziny w szpilkach stać to jest nie lada wyznanie,ale za każdym razem jest lepiej i lepiej.Także jeszcze kupiłam pierniki i spotkałam koleżankę.Później wróciliśmy do domu i przyszła pani w gości,a ja to z telefonem,to na spacerze,a wieczorkiem do domu.

No takie właśnie przygody ;)

Pa!!!