środa, 22 stycznia 2014

A little party never killed nobody

Heeej!
Jak się macie?
Taak,już dość długo nie pisałam,ale jednak czasu mniej,a nauki więcej..A na dodatek właśnie za tydzień koniec pierwszego półrocza.
Jak tam u Was pogoda?U mnie baardzo zimno,około -20,jednak idę do szkoły,bo w domu jest mi nudno.

Dzisiaj właśnie chcę opowiedzieć o nocowaniu u Agi,który odbył się z soboty na niedzielę.Wstyd się przynać,ale to była pierwsza moja nocowanka u koleżanki,ale zawsze bywa pierwszy raz :)
Około 21 wszystkie się zebrałyśmy.Było nas 9 dziewczyn,także obiecywała się wesoła noc.
Od razu zjadłyśmy pyszne sushi(dałam im drugą szansę i tym razem były pyszne),następnie zaczęły się wygłupy i tańce.
Czy poszłyśmy spać?Około 4 już wszyscy byłyśmy baardzo senne,jednak ja spałam tylko 20 min.
W niedzielę z rana jeszcze pooglądałyśmy Carrie.Całkiem fajny film.
Ogólnie mówiąc,to była szalona noc i dzięki dziewczynom za te fajne chwile.


Pa!!!







3 komentarze:

  1. Takie imprezy są najlepsze, a piosenka z tytułu Twojego posta, jest moją ulubioną w ostatnim czasie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. u mnie też jest tak zimno...
    świetne zdjęcia ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Musiało być naprawdę fajnie :)
    Super zdjęcia ^^
    mybeautifuleveryday.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń