piątek, 15 marca 2013

Back to life

Czeeść!
Wreszcie wróciłam do żywych.Sorry,że nie pisałam,ale napadło na mnie choróbsko,dlatego tylko dzisiaj do Was piszę.
Chciałabym opowiedzieć o baardzo ciekawym dniu,czyli środzie,który był pełen wszystkiego.
No wstawało mi się ciężko,na dodatek temperatura powietrza była poniżej -10.
Byłam trochę zmartwiona,że cała praca z projektem jest teraz moja...Musiała być chemia,lecz pani zrobiłam 2 matmy.No cóż,dostałam 9 za sprawdzian,not bad.Pani pochwaliła,że jedyna rozwiązywałam.Polski-ominęłam lekcję,bo mieliśmy jedną sprawę do załatwienia.Musieliśmy pisać sprawdzian i udało nam się go ominąć,lecz nie pisali..Matma-jakieś robiliśmy zadania.
No nadeszła ta lekcja.Fizyka.
13 marca mieliśmy lekcję pokazową o wodzie.Szykowaliśmy się długo.Niestety,niektóre osoby zachorowały,opuściły lub po prostu nie przyszły.Oni podprowadzili projekt.Szybko trzeba było szukać zamianę i oto większość tekstu przypadło mi,Kamie i Kindze.Ale udało nam się.Przed lekcją byłam strasznie zdenerwowana,bo nie mogłam normalnie się umalować,denerwowałam się,czy nam się uda,a na dodatek fatalnie się czułam.Ale się wszystko udało.Było trochę failów,ale udało nam się.Na moment poczułam się zdrowa,to chyba przez adrenalinę,bo trochę mi głos się załamywał i serce mocno biło.
Ale warto było,bo otrzymamy ocenę dobrą.
Następnie poszliśmy na rekolekcje.Było nudno,oglądaliśmy film o Janie Bosko.Myślałam,że zasnę,a na dodatek było mi źle.Poszłam na rekolekcje.Pierwszy raz miałam spowiedź twarzą w twarz.Denerwowałam się.Wszędzie cicho,ksiądz słucha,a ja słyszę nienormalne bicie mego serca.Zapomniałam trochę słów,ale późnie już było wszystko ok.
Była niezła przygoda z angielskim.Nie chcieliśmy iść,a uciekać od naszej pani się nie chciało.Także poszliśmy do pani i poprosiliśmy,aby nas wypuściła,a my zrobimy pracę domową.Ona nie mogła nas wypuścić,musieliśmy iść do wicedyrektora.Czekaliśmy ją długo,nawet myślałam,aby pójść na lekcje.Wreszcie przyszła.Prosiliśmy,ale nam nie pozwoliła.Hę,pomyślała,że my specjalnie chodzimy po szkole w kurtkach,żeby uciec,a my tylko co przyszliśmy z kościoła.
D. pokazał coś niedobrego,póki nie widziała wicedyrektor,a nauczycielka złapała na uczynku.Ale się śmieliśmy się.Jak na zło,spotkaliśmy jeszcze kilka wicedyrektorek,od których chowaliśmy się.No poszliśmy na lekcję,ale nic nie robiliśmy.Było dużo śmiechu,rozmów itd..


A o wieczorze opiszę osobno,bo dużo pisaniny będzie.
Pa!!!








1 komentarz:

  1. Oj współczuję choroby.
    Kurczę jak ślicznie wyglądasz ! Masz niesamowitą koszule i włosy ! Długo je zapuszczałaś ? *-*
    mybeautifuleveryday.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń